poniedziałek, 30 maja 2016
Pomidory zachorowały cz.1
Tak się cieszyłam z moich pomidorów, tyle pracy w nie włożyłam,
przywiozłam na osobistym rowerze tutaj link ...
Tak pięknie wyglądały i wszystkie kwitły...
A tu po deszczach i zimnym tygodniu coś wlazło ????
Na wszystkich liściach to było
z wyjątkiem 2 ,3 liści na czubkach pomidorów.
Niektórym więdły liście, przelane ?
W Internecie nic mi nie pasowało, nie wiadomo co ??
Pojechałam do sklepu z dowodem rzeczowym,
ale oni też zajrzeli do Internetu.
nic mądrego nie wymyśliliśmy...
Co było robić, zaczęłam intensywnie szukać w Internecie jak je uratować.
Wyglądało ,że ratunku nie ma,
a skoro nie ma, to wymyśliłam swój ratunek.
CDN...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj szkoda wielka. U mnie w domu zawsze tata zajmował się pomidorkami i odpukać nawet się udawały. Choć był i taki rok, że prawie zero pomidorków... :( Pozdrawiam i mam nadzieję, że się da je uratować :)
OdpowiedzUsuńBardzo niezadowolona jestem , ale cóż robić..
UsuńKrysiu, często tak się dzieje z pomidorami. Może to być zaraza ziemniaczana albo mączniak rzekomy.
OdpowiedzUsuńJa profilaktycznie pryskam kiedy mają po 6 maleńkich listków. Mam swoja rozsadę. A kiedy wsadzam pod folię to co tydzień je opryskuję. Robię roztwór:
4 litry wody,
5 dkg drożdży piekarskich,
Na drugi dzień opryskuję całego pomidora.
Podobno "Miedzian" jest ekologiczny ale ja w to nie wierzę.
Już kilka lat stosuję drożdże i nie mam problemów.
Jestem bardzo ciekawa co Ty zastosowałaś.
Pozdrawiam:)
Znam ten przepis, ale bardzo dziękuję za radę.
UsuńKażda rada jest mile widziana ...
Pozdrawiam serdecznie :-)
Potwierdam to, co Łucja naapisała, ratuj drożdżami.
OdpowiedzUsuńBędę ratować, zobaczymy co z tego wyjdzie :-)
UsuńCzyli da się je drożdżami "wyleczyc" czy jak już zachorują to jest po prostu za późno.
UsuńDlatego właśnie zainwestowałam w tunel, bo pod chmurką zawsze cos je atakowało:( Przede wszystkim nauczyłam się że nie wolno polewać na liście, a juz nie daj boze zimną wodą:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Krysiu:)
Nie polewam na szczęście na liści, wodę leję po ziemi...
UsuńPozdrawiam Aniu :-)
Krysiu polecam książkę "Ogród w zgodzie z naturą" Marie-Luise Kreuter.Tam znajdziesz wiele porad eko ogrodowych.Mozesz spróbować opryskać odwarem ze skrzypu polnego lub roztworem z chudego mleka w proporcji 1 litr mleka na 6 litrów wody. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChętnie poszukam tę książkę...
UsuńZobaczymy co wyniknie...Pozdrawiam :-)
Kochana, to nie jest choroba grzybowa, najpierw myślałam że to wirus, i może też tak być, ale te małe kropeczki to wygląda na robotę wciornastka. Jeśli chcesz to mogę w moich mądrych książkach fitopatologicznych poszukać, tylko więcej zdjęć bym potrzebowała i w większym formacie. pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie mam zdjęć, wszystko wyrzuciłam już.
UsuńAle pod spodem to było takie jakby kuleczki, takie coś jakby pajęczynka...
Poszukam w Internecie co to te wciornastki.
Dziękuję Ci bardzo.
Jakby pajęczynka? :( Oj, nie chcę straszyć przędziorek zapewne a to cholerstwo trudne do wytępienia. Są takie żółte lepy Brosa w szklarniach stosują. W domu warto mieć to bardzo ekologiczne zwalczanie szkodników. W dużych szklarniach na świecie (nie w Polsce niestety) stosują pajęczaki, malutkie bardzo pajączki żywią się przędziorkiem po jego zjedzeniu same znikają. Ale kupienie tego czegoś dla kilku pomidorów to bez sensu byłoby.
OdpowiedzUsuńCzy to musi być tak dużo takich różnych dziwnych stworzeń do jedzenia moich pomidorów ?
UsuńMoją walkę z przędziorkiem przegrałam niestety, roślinę wyrzuciłam, jeszcze gorsze są tarczniki, nie mogę im darować przepięknej bardzo smacznej cytryny, do tej pory mi jej żal.
OdpowiedzUsuńNa kilku pomidorkach dasz radę wygrać, na pewno.
O nie, właśnie zastanawiam się czy nie kupić sobie cytrynę...
UsuńWspółczuję, też bym nie darowała...
Zobaczymy...
Mam nadzieje że kuracja przyniesie porządany skutek
OdpowiedzUsuń