poniedziałek, 15 lipca 2013
Rower czyli jazda bez trzymanki
Na rowerze się jeździ , ale czasami też spada , o czym ja w fazie początkowej nie wiedziałam :-)))
Pierwszy raz
spadłam przed przejściem dla pieszych na chodnik,
baaardzo się zdziwiłam , jakim cudem, nic mi się nie stało...
A. mój osobisty trener jechał z tyłu za mną i kątem oka widziałam jego minę uuuuu... zabolało chyba ?
Na szczęście nic się nie stało , nawet mało siniaków było.
Za drugim
razem chciałam tak jak A. złapać się za słupek przed przejściem i tak sobie postać na czerwonym świetle.
Podjechałam, niby próbowałam go złapać i słupek zniknął a ja znowu na chodniku leżę i się chichram.
Pani stojąca opodal, aż zrobiła taką współczującą minę ,jakby ją zabolało.
Z daleka usłyszałam tylko jak A. jęknął:
- Ja zawału dostanę chyba , czy to nie można jeździć spokojnie ???
Na szczęście tylko były siniaki , bo jakoś dziwnie się dzieje, że jak spadam to jak worek kartofli...
poniedziałek, 8 lipca 2013
Zakochałam się :-)))
Rower moja nowa wielka miłość :-)
Zaczęło się od wyjazdów służbowych ponad miesiąc temu przy rozwożeniu ulotek.
Przejechałam około 800 km na rowerze w ciągu miesiąca,
rozwiozłam tak z ok. 3000 ulotek.
Poznałam chyba wszystkie rodzaje skrzynek pocztowych :-)))
Słońce i rower, oczywiście opaliłam się :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)